Przechodząc koło kina zobaczyłem plakat "The Company". Nic wcześniej nim nie czytałem ani nie słyszałem o tym filmie ale nazwisko Altmana zapowiadało go jako interesujący. Wszedłem więc z marszu i... rozczarowałem się się trochę. W gruncie rzeczy wyszedł z tego odrobinę podfabularyzowany dokument. Co nie znaczy, że to jest zły film - po prostu spodziewałem się jednak czegoś innego - miałem wrażenie, że Altman pokazał wszystko z dystansu, wręcz na chłodno - i właśnie zabrakło mi pewnego rodzaju bliskości do bohaterów (nawet jako całego zespołu). Na plus działa występująca ekipa baletowa, ich popisy i podgląd za kulisy - widać że to co piękne na scenie, wcześniej musi być okupione hektolitrami potu w sali ćwiczeń.
Podsumowując - coś między dokumentem a fabułą, ale bliżej dokumentu. Warto zobaczyć, ale raczej nie chciałoby się oglądać ponownie.
dokladnie. mysle, ze przekaz byl taki, ze podobnie jak w branzy filmowej, ci ktorzy tak koncentruja sie na przekazywaniu i wywolaniu emocji sami sa juz w procesie ich tworzenia pozbawieni.
A kilka klipow warto raz jeszcze zobaczyc
Mogę sie tylko podpisać... :)
Nastawiłam się na fabułę w kręgach baletowych z Franco w roli prawie głównej.
Niestety otrzymałam czysty dokument o grupie baletowej z Franco w roli zdecydowanie nie głównej :P
Choć film bardzo ładny, nie tego szukałam.
a ja to bym ujął inaczej, nigdy nie byłem na sztuce baletowej, natomiast po tym filmie jestem zafascynowany, zauroczony... i bardzo chętnie obejrzę ten film jeszcze raz, piękny pokaz baletu...